Święto Odrodzenia Polski

22 lipca czy 4 czerwca?


Przed 1990 rokiem dzień 22 lipca był świętem narodowym Polski. Ponoć narzuconym przez komunistów na cześć Manifestu PKWN z 1944 roku, uchwalonego w Moskwie. Uczono nas o tym w szkole i wmawiano, że to było dobrodziejstwo władzy socjalistycznej wywalczone przez ludzi pracy. Na ile to było święto przymusowe, a na ile spontaniczne mogę zaświadczyć. Było bardziej spontaniczne i z radością masowo obchodzone przez Naród niż kreowany właśnie dzień 4 czerwca, który wmawia się, że przyniósł nam wolność. Pamiętam to tym bardziej, że urodziłem się 23 lipca...



http://kfp.pl/page,propozycja,klucz,1maj01,tytul,1%20MAJA%20-%20JAK%20%C5%9AWI%C4%98TOWANO%20W%20POLSCE%20LUDOWEJ,index.html

Urodzin się w Polsce raczej nie obchodziło, ale na festyny państwowe z okazji 22 lipca, tak jak i na 1 majowe pochody, chodzili ludzie gremialnie z własnej woli. I to w pierwszym rzędzie ci, którzy dziś wypinają pierś po ordery za „obalenie komunizmu”. Pamiętam, że „dyktator” Edward Gierek był bardziej szczerze wielbiony przez Naród niż dzisiejsi przywódcy „wolnej” Polski. Pamiętam pikniki, występy sztukmistrzów, wesołe miasteczka, loterie, parady sportowców, potańcówki na deskach. W zimie były Mikołaje państwowe, w lecie kolonie darmowe. Nie było rozpusty, ale było sprawiedliwie.


http://kfp.pl/page,propozycja,klucz,1maj01,tytul,1%20MAJA%20-%20JAK%20%C5%9AWI%C4%98TOWANO%20W%20POLSCE%20LUDOWEJ,index.html

Wszystko to trwało do czasu, aż jakieś nienajedzone hieny nie zaczęły judzić Narodu, podburzać do buntu i obiecywać gruszki na wierzbie. W domach po nocach słuchało się Radia Wolna Europa czy Głosu Ameryki, bo tymi błyskotkami, zachodnimi wzorcami wolnościowymi, nieograniczonym bogactwem kapitalizmu, kupowano umysły ludzi. O tyle mieli „rewolucjoniści” dobrze, że łatwo było dotrzeć do ludzi zgromadzonych w dużych zakładach państwowych. Potworzono „wolne” związki zawodowe, komitety protestacyjne i maszyna poszła w ruch. Gospodarka socjalistyczna upadła.


Internet/B. Maśliński

Kiedyś był monopol władzy i proletariat, dziś mamy duopol i jeszcze większą szarą masę. Kiedyś był wrogi element antysocjalistyczny, dziś też mamy zadymiarzy. Kiedyś ludzie „zmuszeni” do pochodu byli uśmiechnięci, dziś mamy „nieudaczników” w schroniskach Brata Alberta. Kiedyś były pały ZOMO, dziś mamy bardziej humanitarne metody zamordyzmu. Liberalizm gospodarczy. Kiedyś władzę można było obalić za pomocą strajków zbiorowych, bibuły i pieniędzy Zachodu; dziś bogaci maja władzę, media i głoszą propagandę sukcesu, a spojedynkowani ludzie są bezsilni.


Internet/B.Maśliński

Dziś nadal ludzie strajkują, choć nie tak masowo, bo judasze rozbili „kołchozy”, a w zagranicznych obozach pracy nie ma mowy o związkach zawodowych. Każdy szczęśliwy, jak ma w ogóle pracę za jakąkolwiek jałmużnę. Dziś nie ma do kogo strzelać, ludzie się sami wieszają z rozpaczy. Dziś tak jak kiedyś Cyrankiewicz wpaja nam się propagandę, że jedyna słuszna droga, to bratnia pomoc przyjaznej Unii Europejskiej. Dziś narzędzia propagandy są znacznie doskonalsze, silniejsze i skuteczniejsze w dobie telewizji satelitarnej i Internetu. Dziś narzuca nam się nowe święta.


Internet/B. Maśliński

Dziś szykujemy się do świętowania 20 rocznicy zdobycia „niepodległości”, „wolności” pod wszelką postacią, „demokracji”. Dziś mamy parady, ale gejów i lesbijek, bo to jest dowód na to, że mamy wolność. Obyczajów. Wódki pić w miejscu publicznym nie można, bo to razi dzieci, ale poza tym, róbta co chceta. W mętnej wodzie się lepiej ryby łowi. Mundurków nie trzeba w szkołach, będą się strzelać dzieci, ale za to jak i za dzisiejszy kryzys gospodarczy odpowiedzialna będzie niewidzialna ręka rynku. Jestem pewien, że 4 czerwca nie będzie dniem radości i spokoju. Będą rozruchy!



Internet/B. Maśliński

Nie potrzeba wielkich słów i argumentów na obronę powyższych tez i tak mój głos zginie w natłoku globalnej informacji. Ten wszechobecny kociokwik i jazgot polityczny obali każdy głos rozsądku. Jestem pewien, że gdyby ludzie wówczas wiedzieli jaki los sobie dziś zgotują, to by nie strajkowali. Ja też spałem z pałą na styropianie, ale jestem dumny, że nie należę do tych wielkich „dysydentów”. Historia lubi się powtarzać i ludzkość na pewno coś wymyśli, by za parę lat mówić, że to nie to. Że jeszcze się myliliśmy, że to był fałszywy system, ale teraz to już naprawdę jesteście wolni. Jak pingpongi...


Grzegorz Niedźwiecki